Osoby które mnie znają wiedzą, że należę do osób, które jeśli już coś robią, to starają się jak najlepiej do tego przygotować. Czytam, dopytuję, spotykam się z różnymi ludźmi. Podobnie było w przypadku Nestinarstwa. Zanim pierwszy raz wszedłem na ścieżkę ognia, dużo czasu poświęciłem na zdobywanie informacji na ten temat. Zgłębiałem nie tylko same techniki i sprawy techniczne, lecz także historię. Nie jest ona bowiem jasna i jednoznaczna. Istnieje wiele teorii, skąd wziął się taniec po rozżarzonych ogniach. Jak już wcześniej pisałem, dla mnie najbardziej wiarygodną jest „wersja Bułgarska”. Nierozłączna z nią jest legenda ikony Św. Heleny i Św. Konstantyna, wykorzystywana podczas ceremonii.
    Planując wakacje w 2017 roku, chciałem połączyć wypoczynek z czymś, co będę mógł wykorzystać na swoich warsztatach. Nie muszę chyba pisać, jaki kraj był na moim celowniku... Oczywiście Bułgaria. Plan był taki, żeby odwiedzić miejsca istotne dla rozwoju Nestinarstwa oraz zdobyć osławioną już ikonę przedstawiającą patronów Nestinarzy, pochodzącą właśnie z Bułgarii. Pierwszą część planu udało się zrealizować bez najmniejszego problemu. Z drugą już nie było tak wesoło. Można zapytać: Jak to? Przecież jeśli to jest taka tradycja, to i pamiątek z tym związanych jest opór? Owszem. Wisiorki z Chrystusem, magnesy na lodówkę z Matką Boską, Św. Helena w wersji świecącej figurki itp. Raz udało mi się znaleźć niewielką ikonę której szukałem. Trzymałem ją już nawet w ręce. Uznałem jednak, że okoliczności nie są do końca sprzyjające. No bo jaką historię ma ikona kupiona w dużym kurorcie wypoczynkowym, na straganie usytuowanym pomiędzy budką z kebabem a sklepikiem z kosmetykami różanymi? Kompletnie tego nie czułem.
    W czasie ponadtygodniowego pobytu w Bułgarii odwiedziłem kilka antykwariatów i stoisk ze starociami. Były też galerie obrazów i sklepy z dewocjonaliami. Powoli traciłem nadzieję, że uda mi się kiedykolwiek znaleźć „ikonę z historią”. Ostatnim miejscem jakie razem z żoną mieliśmy w planie odwiedzić był Nessebar. Jedno z najstarszych miast świata, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na niewielkim obszarze podziwiać można tam pozostałości po świątyniach czy łaźniach tureckich. Mnie szczególnie zainteresowała jedyna czynna cerkwia w Nessebarze. Nie ukrywam, że miałem nadzieję, że może tam znajdę to, czego szukam. Po przekroczeniu progu świątyni ujrzałem ogrom różnego rodzaju obrazów, ikon i malowideł ściennych. Kilkanaście osób w ciszy podziwiało ich piękno i majestat. Ktoś z boku odpalał właśnie świeczkę w swojej intencji. Zaraz przy wejściu, wewnątrz cerkwi, dostrzegłem niewielki sklepik z obrazkami, ikonami i pamiątkami z Nessebaru. Sprzedawczyni - starsza Pani czytająca jakąś książkę zdawała się być całkowicie odcięta od ludzi wokół. Zrobiło mi się cieplej na sercu bo czułem, że to miejsce jest niezwykłe a chęć posiadania ikony stąd jaka się pojawiła, była ogromna. Widząc postacie różnych świętych szukałem wśród nich Heleny i Konstantyna. Niestety. Nie ma. Ostatnia nadzieja w starszej Pani. Trudno, przerwę jej czytanie i zapytam. Szybko okazało się, że angielski nie jest jej mocną stroną ale zrozumiała o co mi chodzi. Wstała z miejsca i zaczęła szukać wśród leżących obrazków. Łamanym rosyjskim poinformowała mnie, że jakiś czas temu miała ikonę tych świętych ale teraz nie może znaleźć i widocznie już się sprzedała. Podziękowałem grzecznie i wyszedłem. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Na zewnątrz czekała na mnie już moja żona. Powiedziałem jej o tym. Usłyszałem, że może ta Pani niedokładnie szukała, może powinienem sam przejrzeć całe stoisko.  Boże, jak ja się cieszę, że posłuchałem wtedy mojej kochanej żony :) Wróciłem i znalazłem. Sam! Okazało się, że ta pani zastępowała swoją koleżankę i nie do końca orientowała się w oferowanym asortymencie. Do tego stopnia, że nie zauważyła, że obok stoiska jest jeszcze jedna ekspozycja na której znajduje się kilkadziesiąt ikon przedstawiająca wizerunki różnych świętych. Wśród nich była moja. Ikona Św. Heleny i Św. Konstantyna z czynnej cerkwi w Nessebarze.
    Dla jednych zwykły obrazek, dla mnie symbol Nestinarstwa, przypominający o jego korzeniach i tradycji. Tylko moi znajomi widząc że cieszę się z najlepszej „pamiątki z Bułgarii”, którą jest ikona św. Heleny i św. Konstantyna, reagowali różnie :) Zawsze przecież mogłem kupić olejek różany albo magnes na lodówkę z napisem „BULGARIA”.